Rivski http://rivski.pl Rivski - fantastyka od kuchni Sat, 26 Oct 2019 16:23:30 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.9 102092270 WIEDŹMIN. CÓRKA PŁOMIENIA http://rivski.pl/index.php/2019/10/26/wiedzmin-corka-plomienia/ http://rivski.pl/index.php/2019/10/26/wiedzmin-corka-plomienia/#respond Sat, 26 Oct 2019 16:23:30 +0000 http://rivski.pl/?p=5025   „Wiedźmin. Córka płomienia” to kolejny zeszyt z serii komiksów o przygodach Białego Wilka od Dark Horse, w Polsce wydawanego przez Egmont. Fani doczekali się już kilku publikacji takich jak „Dom ze Szkła”, „Dzieci Lisicy”, czy „Klątwa Kruków”. Tym razem scenarzystka komiksu Aleksandra Motyka zabiera nas w dość orientalną podróż, którą główny bohater odbywa wraz ze starym kompanem. Fabuła rozpoczyna się od małego epizodu, jakim jest wydawać by się mogło, bardzo błahe zlecenie. Jest ono jednak wstępem do o wiele ciekawszej przygody, którą napotkają Jaskier i Geralt. Tym razem podobnie jak w opowiadaniu Andrzeja Sapkowskiego, mamy do czynienia z artefaktem znanym z legend. A że ciekawość to dość silna cecha u Jaskra, bohaterowie dość szybko muszą zmagać się z kolejnymi przeciwnościami losu w dalekim i zjawiskowym Ofirze. Czytelnik lawiruje pomiędzy wątkami aktualnej historii oraz tych z przeszłości, która goni za Geraltem po ziemiach króla Nibrasa. Nie zdradzając istotnych dla fabuły szczegółów powiem Wam tylko, że wraz z poznawaniem kolejnych wątków okazuje się, że powiązania występują nie bez przyczyny, a czytelnik wkrótce ma możliwość zgłębić wiele sekretów ofirskiego dworu oraz poznać czarodziejkę, z którą Yennefer ma pewną niedokończoną sprawę. Intryga z każdą sekundą narasta, a szanse na ujście z opałów bez […]

Artykuł WIEDŹMIN. CÓRKA PŁOMIENIA pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

„Wiedźmin. Córka płomienia” to kolejny zeszyt z serii komiksów o przygodach Białego Wilka od Dark Horse, w Polsce wydawanego przez Egmont. Fani doczekali się już kilku publikacji takich jak „Dom ze Szkła”, „Dzieci Lisicy”, czy „Klątwa Kruków”. Tym razem scenarzystka komiksu Aleksandra Motyka zabiera nas w dość orientalną podróż, którą główny bohater odbywa wraz ze starym kompanem.

Fabuła rozpoczyna się od małego epizodu, jakim jest wydawać by się mogło, bardzo błahe zlecenie. Jest ono jednak wstępem do o wiele ciekawszej przygody, którą napotkają Jaskier i Geralt. Tym razem podobnie jak w opowiadaniu Andrzeja Sapkowskiego, mamy do czynienia z artefaktem znanym z legend. A że ciekawość to dość silna cecha u Jaskra, bohaterowie dość szybko muszą zmagać się z kolejnymi przeciwnościami losu w dalekim i zjawiskowym Ofirze. Czytelnik lawiruje pomiędzy wątkami aktualnej historii oraz tych z przeszłości, która goni za Geraltem po ziemiach króla Nibrasa. Nie zdradzając istotnych dla fabuły szczegółów powiem Wam tylko, że wraz z poznawaniem kolejnych wątków okazuje się, że powiązania występują nie bez przyczyny, a czytelnik wkrótce ma możliwość zgłębić wiele sekretów ofirskiego dworu oraz poznać czarodziejkę, z którą Yennefer ma pewną niedokończoną sprawę. Intryga z każdą sekundą narasta, a szanse na ujście z opałów bez szwanku drastycznie maleją.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W pierwszej kolejności trzeba wyróżnić pracę Marianny Strychowskiej – okładka komiksu świetnie oddaje klimat i śmiało mogłaby zostać wydana, jako plakaty dla fanów Wiedźmina! Dla przypomnienia, m.in. jej prace możecie pokolorować w „wiedźmińskiej kolorowance”. Również sama kreska w komiksie jest miła dla oka, a rysunki oddają dynamikę i tępo akcji, przyjemnie współgrają z dialogami fabuły.

 

 

A przechodząc właśnie do niej – „Córka płomienia” to historia która trzyma w napięciu, aż do samego końca z racji na zawiłe i nieprzewidywalne zakończenie, co oczywiście zawdzięczamy obecności Jaskra. Nie umknęło mojej uwadze to, że małą bazę inspiracji w przypadku tego komiksu stanowi opowiadanie „Ostatnie życzenie”. Nawiązania raczej Wam nie umkną i moim zdaniem wzbudzają pozytywny odbiór wobec całości. Jeżeli tęskniliście za szalonymi przygodami z Jaskrem u boku, jego niewyparzonym językiem oraz chcecie poznać nowe lokacje i egzotyczne, dla przeciętnego nordlinga potwory, komiks ten spełni Wasze oczekiwania. Dla mnie była to bardzo przyjemna podróż. Mam nadzieję, że Geralt w kolejnym tomie powróci na nieco bliższe memu sercu trakty Królestw Północy. Póki co najlepszym egzemplarzem z serii pozostaje dla mnie „Dom ze Szkła” oraz „Klątwa Kruków”. Mając na uwadze plusy i minusy wszystkich dotychczasowych komiksów z serii, mam zamiar dać szansę również następnym wydaniom. Stanowią one już teraz przykład świetnych spin-offów, dla fanów Białego Wilka!

 

Tytuł: Wiedźmin. Córka płomienia
Scenarzysta: Aleksandra Motyka
Ilustrator: Marianna Strychowska
Wydawnictwo: Egmont
Seria: Wiedźmin

 

 

Artykuł WIEDŹMIN. CÓRKA PŁOMIENIA pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2019/10/26/wiedzmin-corka-plomienia/feed/ 0 5025
THE ART OF THE LORD OF THE RINGS BY J.R.R. TOLKIEN http://rivski.pl/index.php/2019/08/23/the-art-of-the-lord-of-the-rings-by-j-r-r-tolkien/ http://rivski.pl/index.php/2019/08/23/the-art-of-the-lord-of-the-rings-by-j-r-r-tolkien/#respond Fri, 23 Aug 2019 14:21:44 +0000 http://rivski.pl/?p=4964   Miłośnicy J.R.R. Tolkiena nie od dziś wiedzą, że ten brytyjski pisarz poświęcał wiele uwagi i czasu, każdemu najdrobniejszemu detalowi swojej pracy. W nieskończoność dokonując poprawek w poszukiwaniu idealnego rozwiązania. Niektórzy może to podejście do traktowania własnej literatury nazwaliby złośliwie pedantyzmem, inni profesjonalizmem, ja zaś uważam, że była to po prostu czysta miłość do stworzonego dzieła, a takie uczucie zawsze pielęgnuje się ze szczególną troską. Pomysłodawcy książki Wayne G. Hammond i Christina Scull postawili sobie za cel by przedstawić każdy nawet najmniejszy element związany z artystyczną wizją Tolkiena, który towarzyszył jego drodze literackiej. Już od samego początku możemy znaleźć wiele ciekawostek na temat stosunku Tolkiena do prac artystycznych i ich wykorzystania, a im dalej tym ciekawiej – lubił on malować, szkicować używał swojego talentu by jeszcze lepiej zobrazować swoją myśl, a przygotowując publikację taką jak np. „Hobbit”, autor zaprezentował oprócz tekstu szereg map i rysunków. Jednocześnie uważał on, że jego twórczość nie jest wystarczająco dobra ale może wydawca zechce uwzględnić wybrane fragmenty przy pracy nad egzemplarzem. Nieustannie tworzył by lepiej zbudować przekaz swojego dzieła przy jednoczesnej ostrej autokrytyce.   Pasja i pogoń za ideałem to jedne z cech twórczości Tolkiena. Niestety przez takie nastawienie większość jego prac nie ujrzała światła dziennego […]

Artykuł THE ART OF THE LORD OF THE RINGS BY J.R.R. TOLKIEN pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

Miłośnicy J.R.R. Tolkiena nie od dziś wiedzą, że ten brytyjski pisarz poświęcał wiele uwagi i czasu, każdemu najdrobniejszemu detalowi swojej pracy. W nieskończoność dokonując poprawek w poszukiwaniu idealnego rozwiązania. Niektórzy może to podejście do traktowania własnej literatury nazwaliby złośliwie pedantyzmem, inni profesjonalizmem, ja zaś uważam, że była to po prostu czysta miłość do stworzonego dzieła, a takie uczucie zawsze pielęgnuje się ze szczególną troską.

Pomysłodawcy książki Wayne G. Hammond i Christina Scull postawili sobie za cel by przedstawić każdy nawet najmniejszy element związany z artystyczną wizją Tolkiena, który towarzyszył jego drodze literackiej. Już od samego początku możemy znaleźć wiele ciekawostek na temat stosunku Tolkiena do prac artystycznych i ich wykorzystania, a im dalej tym ciekawiej – lubił on malować, szkicować używał swojego talentu by jeszcze lepiej zobrazować swoją myśl, a przygotowując publikację taką jak np. „Hobbit”, autor zaprezentował oprócz tekstu szereg map i rysunków. Jednocześnie uważał on, że jego twórczość nie jest wystarczająco dobra ale może wydawca zechce uwzględnić wybrane fragmenty przy pracy nad egzemplarzem. Nieustannie tworzył by lepiej zbudować przekaz swojego dzieła przy jednoczesnej ostrej autokrytyce.

 

Pasja i pogoń za ideałem to jedne z cech twórczości Tolkiena. Niestety przez takie nastawienie większość jego prac nie ujrzała światła dziennego bądź była dostępna tylko dla wybranych – wąskiego prywatnego grona rodziny i kręgu przyjaciół. Jak wiadomo są dwie strony medalu, w przypadku Tolkiena tak szczegółowe oddanie się budowaniu literackiego świata odbijało się na kondycji samego pisarza. Sama sprawa wielu poprawek przyczyniła się do tego, że pod koniec prac nad „Władcą Pierścieni”, ojciec Śródziemia uważał, że nie ma już więcej energii na tworzenie ilustracji i z tego tytułu mapy, które są wymaganą koniecznością, to wszystko na co autor się zdecydował. Dzięki fragmentom listów znajdujących się w książce możemy dowiedzieć się, jak wyglądały różne etapy przygotowań składu publikacji, kwestie zatrudnienia profesjonalnego ilustratora czy nawet to, że liczne prace Tolkiena nie znalazły się w pierwszych wydaniach z powodu zbyt dużych kosztów ich druku. Dopiero na przestrzeni lat, gdy pojawiały się wznowione wydania wzbogacano je kolejnymi materiałami z kolekcji autora.

„The Art of the Lord of the Rings by J.R.R. Tolkien” to bogaty zbiór w, którym z każdą kolejną stroną czytelnik odkrywa proces powstawania dzieł pisarza. Mamy przyjemność zapoznać się m.in. z różnymi wersjami słynnej inskrypcji Jedynego Pierścienia, kreacją języka i jego alfabetu, projektem Drzwi Durina, szczegółowymi mapami, rysunkami lokacji czy ornamentami wykorzystywanymi do zdobienia stron książek. Deser zaś to ostatnie strony, które pozwalają czytelnikowi odkryć koncepty różnych wariantów okładek zaprojektowanych przez samego Tolkiena!

 

Opasły album to zbiór ogromnego materiału, który stanowi nie lada rarytas dla każdego miłośnika tematu. Książka wydana w przepięknej oprawie na wysokiej jakości papierze to szczególna pamiątka i artystyczny przewodnik wizualnych narodzin Śródziemia. A przede wszystkim publikacja ta daje niepowtarzalną okazję by w zaciszu domowego kąta, zapoznać się z oryginalną i jeszcze odrobinę surową wizją autora, która na przestrzeni lat ekstremalnie ewoluowała. Ma w sobie urok fakt, że dzięki albumowi kierujemy się do samego źródła, pierwotnej jeszcze nie do końca ukształtowanej esencji, jaką była wówczas, na początku twórczość J.R.R. Tolkiena.

 

Tytuł: The Art of The Lord of the Rings by J.R.R. Tolkien
Autor: J.R.R. Tolkien
Redakcja: Wayne G. Hammond i Christina Scull
Wydawnictwo: Harper Collins Publ. Uk , Harper Collins Publ. Uk

 

Artykuł THE ART OF THE LORD OF THE RINGS BY J.R.R. TOLKIEN pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2019/08/23/the-art-of-the-lord-of-the-rings-by-j-r-r-tolkien/feed/ 0 4964
ŚLAD WODY – SERIA ŚLADY LESZEGO http://rivski.pl/index.php/2019/07/15/slad-wody-seria-slady-leszego/ http://rivski.pl/index.php/2019/07/15/slad-wody-seria-slady-leszego/#respond Mon, 15 Jul 2019 17:09:19 +0000 http://rivski.pl/?p=4908   „Ślad Wody” to pierwszy tom z serii zatytułowanej „Ślady Leszego”, autorstwa Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek. Książka została wsparta i wydana przez Underworld Kingdom, wydawnictwo, które możecie kojarzyć m.in. z gry planszowej STWORZE, nawiązującej do świata mitologii słowiańskiej. Sama autorka ma już na swoim koncie literackie sukcesy związane z jej pasją do historii i zamiłowania do folkloru. Wspomnieć tutaj należy o książkach “Gra bogów” lub “Saga Jesionu”. Jednak, jak sama przyznaje we wstępie do „Ślad Wody”, jest to jej pierwsza literacka próba zaczerpnięcia inspiracji z kultury słowiańskiej. Jak jej to wyszło? Postaram się Wam to jak najlepiej przybliżyć.     Już pierwsze strony prezentują nam dwa solidne filary, na których zdaje się opierać ten tytułu – tekst jest nasączony słowiańskim klimatem, a nieszablonowa bohaterka od pierwszych minut walczy wdzięcznie o sympatię czytelnika. Zacznijmy jednak od początku. Historia, w którą przyjdzie się zanurzyć, zaczyna się tajemniczą śmiercią świeżo upieczonego Pana Młodego. Wypadek ten zwiastuje serię nieszczęśliwych zdarzeń, których wkrótce doświadczą mieszkańcy Krukowca. W takich to okolicznościach czytelnik po raz pierwszy spotyka główną bohaterkę – Gniewiche. Wdowa po Misławie i utalentowana tkaczka, niespodziewanie staje się opiekunką chłopaka o imieniu Korzeń. Zawirowania losu, które kolejno dotykają zarówno bohaterkę, jak i mieszkańców osady zdają się być […]

Artykuł ŚLAD WODY – SERIA ŚLADY LESZEGO pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

„Ślad Wody” to pierwszy tom z serii zatytułowanej „Ślady Leszego”, autorstwa Magdaleny Zawadzkiej-Sołtysek. Książka została wsparta i wydana przez Underworld Kingdom, wydawnictwo, które możecie kojarzyć m.in. z gry planszowej STWORZE, nawiązującej do świata mitologii słowiańskiej. Sama autorka ma już na swoim koncie literackie sukcesy związane z jej pasją do historii i zamiłowania do folkloru. Wspomnieć tutaj należy o książkach “Gra bogów” lub “Saga Jesionu”. Jednak, jak sama przyznaje we wstępie do „Ślad Wody”, jest to jej pierwsza literacka próba zaczerpnięcia inspiracji z kultury słowiańskiej. Jak jej to wyszło? Postaram się Wam to jak najlepiej przybliżyć.

 

 

Już pierwsze strony prezentują nam dwa solidne filary, na których zdaje się opierać ten tytułu – tekst jest nasączony słowiańskim klimatem, a nieszablonowa bohaterka od pierwszych minut walczy wdzięcznie o sympatię czytelnika. Zacznijmy jednak od początku. Historia, w którą przyjdzie się zanurzyć, zaczyna się tajemniczą śmiercią świeżo upieczonego Pana Młodego. Wypadek ten zwiastuje serię nieszczęśliwych zdarzeń, których wkrótce doświadczą mieszkańcy Krukowca. W takich to okolicznościach czytelnik po raz pierwszy spotyka główną bohaterkę – Gniewiche. Wdowa po Misławie i utalentowana tkaczka, niespodziewanie staje się opiekunką chłopaka o imieniu Korzeń. Zawirowania losu, które kolejno dotykają zarówno bohaterkę, jak i mieszkańców osady zdają się być zaplanowane przez wyższą siłę. Biorąc pod uwagę ich uciążliwy charakter, winnymi owych wydarzeń są niewątpliwie leśne i wodne demony, które postanowiły zadrwić ze śmiertelników.

W niewyjaśnionych okolicznościach znikają bowiem młodzi chłopcy. Na nic zdaje się organizowanie poszukiwań, czy długie modły błagalne o łaskę bogów. Mieszkańcy osady mierzą się z nieznaną wcześniej siłą, o której informacje może mieć tylko pozostający w traumie, jedyny ocalały – Korzeń. Gdy wydawać by się mogło, że strapieni osadnicy pozostaną bezsilni wobec złośliwości demonów, sprawy w swoje ręce bierze nie kto inny, a właśnie Gniewicha. Rezolutna kobieta o lwim sercu, gotowa nieść pomoc bez względu na jej koszty, uzbrojona w nietypowy oręż, postanawia rzucić wyzwanie złu i ocalić bliską jej osobę.

 

 

 

Jeżeli jesteście ciekawi, jak skończyło się starcie bohaterki z przedwiecznymi mocami oraz, jak rozwijała się sytuacja mieszkańców Krukowiec i okolic – koniecznie przeczytajcie sami „Ślad Wody”. Jest to książka, która wnosi powiew świeżości do gatunku i jest ona dla mnie jednym z ciekawszych odkryć literackich tego roku… choć jak można zauważyć pierwszy tom nie poraża objętością, to ostatecznie wychodzi mu to na dobre. Autorka skupiła się na przedstawieniu w prosty sposób zawiłości słowiańskiej kultury, umiejętnie dawkując informacje wplecione w fabułę. I mam tu na myśli nie tylko wątki słowiańskich demonów zamieszkujących lasy, bagna czy jeziora, ale również pradawne rytuały i ich nazwy jak choćby Swadźba, Tryzna czy inne obrzędy mające za cel przebłaganie rozgniewanych. Niewiele jest pozycji, które z taką lekkością wprowadzają czytelnika do strefy dawnych bogów i wierzeń, stając się tym samym drzwiami do zapomnianego w literaturze polskiej świata naszych własnych korzeni.  Jednocześnie historia trzyma się ściśle dwójki bohaterów – stanowi to idealny wstęp do tego, by kolejne tomy zbudowały obszerniejsze wątki i dalej rozwijały stworzony przez autorkę świat.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na koniec koniecznie należy też parę słów poświęcić zachwycającej oprawie graficznej. Od projektu okładki, przez mapę okolicy zdobiącą wnętrze książki, a kończąc na samych barwnych ilustracjach, co jakiś czas uzupełniających tekst. Jest to pozytywny smaczek, który dodaje książce charakteru oraz pomaga w przyswojeniu i wczuciu się w klimat fabuły. Niezmiernie cieszę się, że wizja autorki i wydawcy tworzą tak doskonały duet. Dzięki niemu oszlifowany tekst zyskał na dodatkowej atrakcyjności, dlatego z niecierpliwością czekam na kontynuację i kolejne tomy! Nie ważne czy dopiero rozpoczynacie lub kontyuujecie odkrywanie książek o tej tematyce. Sięgnijcie po „Ślad Wody”” i pozwólcie sobie na niezapomnianą przygodę, by na parę godzin znaleźć się w zupełnie nowym, tajemniczym i fascynującym świecie słowiańszczyzny!

 

Tytuł: Ślad wody
Autor: Magdalena Zawadzka – Sołtysek
Wydawnictwo: Underworld Kingdom
Seria: Ślady Leszego

 

Artykuł ŚLAD WODY – SERIA ŚLADY LESZEGO pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2019/07/15/slad-wody-seria-slady-leszego/feed/ 0 4908
WIEDŹMIŃSKIE KREACJE OD NETFLIX http://rivski.pl/index.php/2019/07/04/wiedzminskie-kreacje-netflix-rivski/ http://rivski.pl/index.php/2019/07/04/wiedzminskie-kreacje-netflix-rivski/#comments Thu, 04 Jul 2019 16:05:10 +0000 http://rivski.pl/?p=4876   Nareszcie nadszedł ten długo oczekiwany moment – na początku lipca, ku zaskoczeniu fanów twórczości Andrzeja Sapkowskiego zostały opublikowane pierwsze oficjalne materiały promujące serial Wiedźmin od Netflix. Mając w pamięci polską produkcję telewizyjną z 2002 roku, z pewnością wielu miłośników Białowłosego bohatera wyczekiwało dnia kiedy to profesja wiedźmina zostanie przedstawiona z należytym jej szacunkiem. Z pomocą nadszedł Netflix, a twórcy nowego serialu deklarowali wierność odwzorowania literackiego oryginału. A zatem przypomnijmy sobie i przeanalizujmy wygląd bohaterów znanych z książek A. Sapkowskiego z ich serialowymi przedstawicielami.     „Nieznajomy nie był stary, ale włosy miał prawie zupełnie białe. Pod płaszczem nosił wytarty skórzany kubrak, sznurowany pod szyją i na ramionach. Kiedy ściągnął swój płaszcz, wszyscy zauważyli, że na pasie za plecami miał miecz. Nie było w tym nic dziwnego, w Wyzimie prawie wszyscy chodzili z bronią, ale nikt nie nosił miecza na plecach niby łuku czy kołczana” „Nieznajomy znów sięgnął w rozcięcie kaftana, wygrzebał okrągły medalion na srebrnym łańcuszku. Na medalionie wyobrażony był łeb wilka z wyszczerzonymi kłami.” „Jeździec miał włosy białe jak mleko, ściągnięte na czole skórzaną opaską i czarny, wełniany płaszcz spadający na zad klaczy kasztanki.” „Czarna, skórzana, sięgająca bioder kurtka z długimi mankietami skrzącymi się od srebrnych ćwieków mogłaby […]

Artykuł WIEDŹMIŃSKIE KREACJE OD NETFLIX pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

Nareszcie nadszedł ten długo oczekiwany moment – na początku lipca, ku zaskoczeniu fanów twórczości Andrzeja Sapkowskiego zostały opublikowane pierwsze oficjalne materiały promujące serial Wiedźmin od Netflix. Mając w pamięci polską produkcję telewizyjną z 2002 roku, z pewnością wielu miłośników Białowłosego bohatera wyczekiwało dnia kiedy to profesja wiedźmina zostanie przedstawiona z należytym jej szacunkiem. Z pomocą nadszedł Netflix, a twórcy nowego serialu deklarowali wierność odwzorowania literackiego oryginału. A zatem przypomnijmy sobie i przeanalizujmy wygląd bohaterów znanych z książek A. Sapkowskiego z ich serialowymi przedstawicielami.

 

 

„Nieznajomy nie był stary, ale włosy miał prawie zupełnie białe. Pod płaszczem nosił wytarty skórzany kubrak, sznurowany pod szyją i na ramionach. Kiedy ściągnął swój płaszcz, wszyscy zauważyli, że na pasie za plecami miał miecz. Nie było w tym nic dziwnego, w Wyzimie prawie wszyscy chodzili z bronią, ale nikt nie nosił miecza na plecach niby łuku czy kołczana”

„Nieznajomy znów sięgnął w rozcięcie kaftana, wygrzebał okrągły medalion na srebrnym łańcuszku. Na medalionie wyobrażony był łeb wilka z wyszczerzonymi kłami.”

„Jeździec miał włosy białe jak mleko, ściągnięte na czole skórzaną opaską i czarny, wełniany płaszcz spadający na zad klaczy kasztanki.”

„Czarna, skórzana, sięgająca bioder kurtka z długimi mankietami skrzącymi się od srebrnych ćwieków mogłaby wskazywać, że nieznajomy pochodzi z Novigradu lub okolic, ale moda na takie odzienie szeroko się ostatnio rozprzestrzeniła, zwłaszcza wśród młodziaków. Młodziakiem jednak nieznajomy nie był.”

 

 

 

 

„Spod czarnych loków objawiła się blada trójkątna twarz, fiołkowe oczy i wąskie, lekko skrzywione wargi.”

„Miała ładne ramiona i zgrabną szyję, na szyi czarną aksamitkę z gwiaździstym, skrzącym się od brylantów klejnotem.”

„Jak zwykle, nosiła tylko dwa kolory. Swoje kolory – czerń i biel. Czarne włosy, czarne długie rzęsy każące zgadywać skryty pod nimi kolor oczu. Czarna spódnica, czarny krótki kaftanik z białym futrzanym kołnierzem. Biała koszula z najcieńszego lnu. Na szyi czarna aksamitka ozdobiona usianą diamencikami gwiazdą z obsydianu.”

„Yennefer z Vengerbergu, czarnowłosa, odziana w kompozycję czerni i bieli, przywodziła na myśl grudniowy poranek.”

 

 

 

 

 

 

 

„Miała jasne, mysiopopielate włosy i wielkie, jadowicie zielone oczy. Nie mogła mieć więcej niż dziesięć lat.”

„Spod popielatej, nierówno i nieładnie obciętej grzywki patrzyły ogromne szmaragdowozielone oczy, dominujący akcent w małej twarzyczce o wąskim podbródku i lekko zadartym nosku.”

„Wystarczy zajrzeć w te zielone oczęta, by wiedzieć, że coś w niej jest. Wysokie czoło, regularne łuki brwiowe, ładny rozstaw oczu. Cienkie skrzydełka nosa. Długie palce. Rzadki pigment włosów. Ewidentna krew elfów, choć niedużo w niej tej krwi.”

 

 

 

 

 

Jeżeli mielibyśmy opierać się na powyższych cytatach, możemy stwierdzić, że twórcy mniej lub bardziej faktycznie zainspirowali się książką i wprowadzili do projektu cechy charakterystyczne choćby ubioru Geralta. Wszystko można sprowadzić do „kwestii gustu”, jednak mam wrażenie, że pewne rzeczy zostały zrobione tylko po to, by obronić się argumentem, pt. „tak jest w książce”. Jest to dla mnie argument słaby i w wielu przypadkach nadużywany. W oryginalnym tekście dokładnego opisu, np. projektu każdego centymetra danego odzienia nie ma. Oznacza to ni mniej ni więcej, że z hipotetycznym przyodziewkiem można było zrobić coś naprawdę imponującego, a ostatecznie producenci zagrali zachowawczo i niestety mało atrakcyjnie. Aktualna propozycja po prostu do mnie nie przemawia.

 

Chyba największy problem mam z postacią Yennefer – jednej z moich ulubionych kobiecych bohaterek w świecie stworzonym przez Pana Sapkowskiego. Niestety aktorce w żadnym stopniu nie pomaga zarówno charakteryzacja, jak i kostium. Odnosząc się do powyższego, strój i makijaż nie dodają postaci charakteru, wręcz przeciwnie, łagodzą jej rysy. Brakuje jej miny pewnej siebie czarodziejki, rzucającej wyzwanie światu jednym swoim spojrzeniem. Nie sposób uniknąć również porównań produkcji Netflixa z grą Wiedźmin od CDPR. Ja sama w pewnym momencie złapałam się na porównywaniu kreacji głównych bohaterów. Pytanie brzmi tylko, czy to potrzebne? Owszem w wirtualnych przygodach Białego Wilka pojawia się wiele odstępstw od książek, jednak obydwie wersje zarówno serialowa, jak i growa nie są idealne – kwestią do rozstrzygnięcia pozostaje to, która z tych dwóch prezentacji bohaterów oddaje lepiej charakter postaci znanej z książki. Od siebie tylko dodam, że gdybym tylko mogła, zamieniłabym serialową Yennefer na tę od CDPR – nie jest idealna ale zdecydowanie bliższa oryginałowi.

 

 

 

Kontrowersje w społeczności wzbudził też brak dwóch mieczy na plecach Geralta. I mnie również to zaskoczyło. Pamiętam, że Geralt przeważnie nosił jeden miecz, a drugi woził np. przy Płotce. Spoglądam jednak na to od strony marketingowej. Biorąc pod uwagę kwestie wizerunkowe, znakiem rozpoznawczym wiedźminów jest cechowy medaliono oraz dwa miecze.

 

„Jak widzisz, noszę dwa. Każdy wiedźmin ma dwa miecze. Nieżyczliwi mawiają, że ten srebrny jest na potwory, a ten z żelaza na ludzi. To oczywiście nieprawda”.

 

Uważam, że dobrym zabiegiem byłoby po prostu dodatnie drugiego miecza choćby na materiałach promocyjnych, przykładowo trzymanego w dłoni i ubrudzonego od krwi potwora. Chyba, że wyprzedzam machinę reklamową platformy Netflix i coś podobnego jest już planowane.

 

 

 

Podsumowując – jeżeli twórcy nie potrafili dobrze oddać opisów książkowych, mogli jak dla mnie do tematu podejść elastyczniej i ogólnie stworzyć zupełnie nowy koncept, zachowując jedynie drobne elementy. Wielokrotnie podkreślana wierność produkcji dla oryginału zaczyna wyglądać na strzał w stopę z niewielkiej odległości. I tak, jasne, ktoś może powie – ale przecież to jest serial, muszą coś zmienić, żeby produkty był odpowiednio strawny. OK, w porządku! Jednakże, po co zasłaniać się odniesieniami do książki tam gdzie to wygodne, a w innych wypadkach świadomie owe odniesienia ignorować? Mam tylko nadzieję, że cały budżet nie został wydany na gaże aktorów, w szczególności tego Jednego. Tym bardziej, że przez bardzo długi czas po ogłoszeniu listy aktorów, pokładałam ogromne nadzieje chociażby w charakteryzacji i kostiumach. Pierwsze wrażenia wizualne na tę chwilę to słodko-gorzki drink.

 

 

Artykuł WIEDŹMIŃSKIE KREACJE OD NETFLIX pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2019/07/04/wiedzminskie-kreacje-netflix-rivski/feed/ 1 4876
LEGENDY POLSKIE. ALLEGRO http://rivski.pl/index.php/2019/05/14/legendy-polskie-allegro/ http://rivski.pl/index.php/2019/05/14/legendy-polskie-allegro/#respond Tue, 14 May 2019 14:10:58 +0000 http://rivski.pl/?p=4822   Wielu z Was, z pewnością na hasło „Legendy Polskie. Allegro” ma przed oczami serię filmów krótkometrażowych w reżyserii Tomasza Bagińskiego, które powstały na zamówienie Allegro. Nic bardziej mylnego, jednak tym razem nie o filmach, a o książce sygnowanej tym samym tytułem. W ręce czytelnika wpada antologia pełna takich różnorodności jak alternatywne wersje dobrze znanych nam legend, gdzie fantastyka i science fiction przeplata się z podaniami ludowymi oraz humorystycznym motywem o zabarwieniem patriotycznym. Całość prezentuje sześć opowiadań:   Jakub Małecki: Zwyczajny gigant (inspirowane legendą Pan Twardowski) Elżbieta Cherezińska: Spójrz mi w oczy (inspirowane legendą Bazyliszek) Radosław Rak: Kwiaty paproci (inspirowane legendą Kwiat paproci) Rafał Kosik: Śnięci rycerze (inspirowane legendą O śpiących rycerzach) Robert M. Wegner: Milczenie owcy (inspirowane legendą Smok wawelski) Łukasz Orbitowski: Niewidzialne (inspirowane legendą Żywa woda)   Biorąc książkę do rąk nasuwa się kilka pytań. Po pierwsze – czy opowiadania w ogóle mają coś wspólnego z serią filmów? Czy są rozwinięciem serii? A jeżeli tak, to czy poznamy dalsze losy bohaterów? Autorzy odpowiadają na te pytania, ale na nich nie poprzestają. W książce poznajemy nowych bohaterów i całkowicie nowe historie, które niekiedy odnoszą się do tego co znamy z serii filmów. Z wyjątkiem pierwszego opowiadania są to jedynie subtelne […]

Artykuł LEGENDY POLSKIE. ALLEGRO pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

Wielu z Was, z pewnością na hasło „Legendy Polskie. Allegro” ma przed oczami serię filmów krótkometrażowych w reżyserii Tomasza Bagińskiego, które powstały na zamówienie Allegro. Nic bardziej mylnego, jednak tym razem nie o filmach, a o książce sygnowanej tym samym tytułem. W ręce czytelnika wpada antologia pełna takich różnorodności jak alternatywne wersje dobrze znanych nam legend, gdzie fantastyka i science fiction przeplata się z podaniami ludowymi oraz humorystycznym motywem o zabarwieniem patriotycznym. Całość prezentuje sześć opowiadań:

 

Jakub Małecki: Zwyczajny gigant (inspirowane legendą Pan Twardowski)

Elżbieta Cherezińska: Spójrz mi w oczy (inspirowane legendą Bazyliszek)

Radosław Rak: Kwiaty paproci (inspirowane legendą Kwiat paproci)

Rafał Kosik: Śnięci rycerze (inspirowane legendą O śpiących rycerzach)

Robert M. Wegner: Milczenie owcy (inspirowane legendą Smok wawelski)

Łukasz Orbitowski: Niewidzialne (inspirowane legendą Żywa woda)

 

Biorąc książkę do rąk nasuwa się kilka pytań. Po pierwsze – czy opowiadania w ogóle mają coś wspólnego z serią filmów? Czy są rozwinięciem serii? A jeżeli tak, to czy poznamy dalsze losy bohaterów? Autorzy odpowiadają na te pytania, ale na nich nie poprzestają. W książce poznajemy nowych bohaterów i całkowicie nowe historie, które niekiedy odnoszą się do tego co znamy z serii filmów. Z wyjątkiem pierwszego opowiadania są to jedynie subtelne nawiązania, które mają na celu powiązanie jedną nicią różnych opowieści, w celu zaprezentowania czytelnikowi powoli rozwijającego się uniwersum „Legend polskich”. Przykładowo „Spójrz mi w oczy” (na podstawie Bazyliszka) autorstwa Elżbiety Cherezińskiej, nie ma absolutnie nic wspólnego z filmową wersją pt. „Operacja Bazyliszek”. Może za wyjątkiem motywu zamiany ofiar stwora w kamień. Nie jest jednak przez to gorszy, choć z pewnością pozostaje to kwestią prywatnego odbioru. Dla mnie książkowa szkarada jest nawet ciekawsza od swojego filmowego protoplasty. Co ciekawie twórcy zarówno filmów, jak i opowiadań starają się spajać swoje uniwersum, wykorzystując do tego technologię. Z pewnością kojarzycie ze wspomnianego powyżej filmu „Operacja Bazyliszek” radio firmy Twardowsky, model: KK-9. Mogę Wam zdradzić, że to nie jedyna rzecz, która produkowana jest przez firmę tego polskiego biznesmena. Zdradzić na ten temat nieco więcej może Rafał Kosik i jego tekst „Śnięci rycerze” – a konkretnie jeden śpiący rycerz, którego można przypadkowo spotkać podczas spaceru w okolicach Giewontu.

Na koniec warto wspomnieć o pierwszym opowiadaniu w książce, autorstwa Jakuba Małeckiego. „Zwyczajny gigant” to jedyny tekst, który świadomie i szczegółowo nawiązuje do historii, którą znamy z filmów „TWARDOWSKY”. Chcecie się dowiedzieć jak to się stało, że w ogóle bohater podpisał cyrograf z diabłem i dlaczego uciekł na księżyc? Koniecznie przeczytajcie to opowiadanie napisane z perspektywy żony Twardowskiego.

 

 

 

Czy warto sięgnąć po tę książkę? Zdecydowanie! Sześć zwięzłych opowiadań, wspaniale nakreślających perspektywę i kierunek w którym może rozwijać się uniwersum „Legend”. Subtelna próba zaproponowania czegoś nowego i świeżego z jednoczesnym uwzględnieniem korzeni całego projektu jest strzałem w dziesiątkę! Opowiadania zaskakują, intrygują, lecz na końcu – pozostawiają pewnego rodzaju niedosyt, bo są zwyczajnie za krótkie. Mam nadzieję, że w przyszłości poznamy kolejne opowiadania, a być może i niektóre wątki z tej książki również doczekają się ekranizacji. Jeżeli jesteście miłośnikami tej początkującej idei polskiego uniwersum opartego na starych baśniach i legendach, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł!

 

Tytuł: Legendy polskie
Autorzy: Jakub Małecki, Elżbieta Cherezińska, Radek Rak, Rafał Kosik,
Robert M. Wegner, Łukasz Orbitowski
Wydawnictwo: Allegro
Seria: Legendy Polskie Allegro

 

 

 

 

 

 

Artykuł LEGENDY POLSKIE. ALLEGRO pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2019/05/14/legendy-polskie-allegro/feed/ 0 4822
MAGICZNE ZAWODY http://rivski.pl/index.php/2019/03/14/magiczne-zawody-recenzja/ http://rivski.pl/index.php/2019/03/14/magiczne-zawody-recenzja/#respond Thu, 14 Mar 2019 14:14:56 +0000 http://rivski.pl/?p=4740   „Magiczne zawody” to kolejna fantastyczna pozycja od Wydawictwa Bosz, wchodząca w skład serii Legendarz. Jeżeli tytuł nic Wam nie mówi, to przypominam, że autorzy odpowiadają m.in. za inną, równie barwną ilustrowaną książkę – „Bestiariusz słowiański”.   Motywem przewodnim książki jest postać kowala, czarownika i alchemika. We wstępie autorzy uzasadnili swoją decyzję tym, iż publikacja jest „próbą naświetlenia fragmentu światowej sieci legend z perspektywy właśnie zawodu kowala na Słowiańszczyźnie. Wątki które najsilniej łączą te opowieści z innymi, to przede wszystkim opowieści o magii transmutacji (…) oraz o pakcie z diabłem. Ale jest jeszcze historia o niebiańskim pochodzeniu żelaza, o bogach-kowalach, o pierwszych kowalach na ziemi, a snując dalej wątek o transmutacji, dochodzimy do krainy czarów i czarowników”.     Z wielobarwnego zbioru podań moją ulubioną częścią, stała się ta poświęcona czarnoksiężnikom. Wyróżnienie tej kategorii wynika z osobistej sympatii do postaci Twardowskiego. A niemało możecie się o nim dowiedzieć! Oprócz klasycznej i dobrze znanej historii o słynnym szlachcicu i jego podstępnych umowach z Najwyższym Pośród Czartów, poznacie też jego inne przygody, odwiedzicie szczególne miejsca oraz dowiecie się co nieco o artefaktach, z których słynął Krakowski Mistrz. Mowa tu oczywiście o diabelskim lustrze, niefortunnym seansie spirytystycznym przed królem Zygmuntem, czy o miejscach, […]

Artykuł MAGICZNE ZAWODY pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

„Magiczne zawody” to kolejna fantastyczna pozycja od Wydawictwa Bosz, wchodząca w skład serii Legendarz. Jeżeli tytuł nic Wam nie mówi, to przypominam, że autorzy odpowiadają m.in. za inną, równie barwną ilustrowaną książkę – „Bestiariusz słowiański”.

 

Motywem przewodnim książki jest postać kowala, czarownika i alchemika. We wstępie autorzy uzasadnili swoją decyzję tym, iż publikacja jest „próbą naświetlenia fragmentu światowej sieci legend z perspektywy właśnie zawodu kowala na Słowiańszczyźnie. Wątki które najsilniej łączą te opowieści z innymi, to przede wszystkim opowieści o magii transmutacji (…) oraz o pakcie z diabłem. Ale jest jeszcze historia o niebiańskim pochodzeniu żelaza, o bogach-kowalach, o pierwszych kowalach na ziemi, a snując dalej wątek o transmutacji, dochodzimy do krainy czarów i czarowników”.

 

 

Z wielobarwnego zbioru podań moją ulubioną częścią, stała się ta poświęcona czarnoksiężnikom. Wyróżnienie tej kategorii wynika z osobistej sympatii do postaci Twardowskiego. A niemało możecie się o nim dowiedzieć! Oprócz klasycznej i dobrze znanej historii o słynnym szlachcicu i jego podstępnych umowach z Najwyższym Pośród Czartów, poznacie też jego inne przygody, odwiedzicie szczególne miejsca oraz dowiecie się co nieco o artefaktach, z których słynął Krakowski Mistrz. Mowa tu oczywiście o diabelskim lustrze, niefortunnym seansie spirytystycznym przed królem Zygmuntem, czy o miejscach, takich jak brama Twardowskiego w Złotym Potoku, wgłębienie na Krzemionkach Podgórskich, zwane szkołą Twardowskiego oraz wiele więcej! Jeżeli lubicie postać tego intrygującego czarnoksiężnika i chcielibyście usłyszeć więcej podobnych historii, to z pewnością polubicie inne legendy, które w podobnym tonie odnoszą się do relacji człowieka z diabłem. Mowa tutaj o kowalach, którzy nie gorzej niż Twardowski potrafili dobijać targu z diabelskimi istotami. Jak na tym wychodzili? W ogólnym zarysie – bardzo różnie, choć w dużej mierze obie strony, koniec końców, zawierały słodko-gorzki kompromis. Rozchodzili się potem, z głowami pełnymi wymyślnych podstępów, przygotowanych specjalnie z myślą o sobie nawzajem. Niejeden bohater tych opowieści zaszedł Diabłu za skórę i śnił się w smolistych koszmarach.

 

 

 

    

 

Pozostając jeszcze na chwilę przy zawodzie kowala, przypaść Wam mogą do gustu też inne podania, jak np. historia o kowalu i wojsku Świętej Jadwigi. Z pewnością każdy z Was kojarzy legendę o śpiącym rycerzu, którego postać wkomponowana jest w szczyty Tatr ze słynnym Giewontem na czele. Istnieje cała seria podań odnosząca się do uśpionych obrońców Polski, którzy mają zbudzić się ze snu, gdy kraj znajdzie się w potrzebie. W tej książce (jak i innych z serii Legendarz) możecie poznać kolejną część tej barwnej i fascynującej legendy, uzupełniając tym samym wiedzę o nieco zapomnianych strażnikach Polski. Nie myślcie jednak, że książka uboga jest w istoty o słowiańskich korzeniach. Możemy doświadczyć zgrabnego lawirowania pomiędzy wyróżnionymi bohaterami, a całkiem nowymi bytami i stworami jak m.in. Wietrunik, Kobale, Atwor, czy innymi duchami i zjawami dla których również nie zabrakło miejsca w tym wydaniu.

 

    

 

 

Wraz z każdą kolejną stroną czytelnik odkrywa nowe, często zapomniane fragmenty odnoszące się do naszego dziedzictwa kulturowego i choć autorzy skromnie wypowiadają się o swojej pracy, wymieniając na pierwszym miejscu bogaty dorobek fascynatów, którzy przetarli ich szlaki, to należy oddać, że dzięki wrażliwemu podejściu twórców książki do tematu, „Magiczne zawody” jak i pozostałe publikacje z serii stały się przystępną dla każdego podróżą w nieznane. Jeżeli ktokolwiek chciałby zrobić pierwszy (a być może i kolejny) krok w stronę poznania dawnych legend i wierzeń, to z tą książką może śmiało rozpocząć lub kontynuować swoją przygodę z duchem słowiańskości. Bardzo zadowalające jest to, jak obfity w informację jest tekst zawarty w powyższej książce. Autorom udało się sprawnie i celnie wyselekcjonować prawdziwe perły, z pośród legend i osadzić je w tak znakomitej oprawie artystycznej, za co szczerze im dziękuję!

 

Tytuł: Magiczne zawody. Kowal, czarodziej, alchemik
Autorzy: Paweł Zych, Witold Vargas
Wydawnictwo: Bosz
Seria: Legendarz

 

 

Artykuł MAGICZNE ZAWODY pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2019/03/14/magiczne-zawody-recenzja/feed/ 0 4740
HARRY POTTER. PODRÓŻ PRZEZ HISTORIĘ MAGII http://rivski.pl/index.php/2018/04/09/harry-potter-podroz-przez-historie-magii/ http://rivski.pl/index.php/2018/04/09/harry-potter-podroz-przez-historie-magii/#comments Mon, 09 Apr 2018 16:41:39 +0000 http://rivski.pl/?p=4658   Z okazji dwudziestych urodzin „Chłopca, Który Przeżył”, British Library zorganizowało wystawę poświęconą magicznej twórczości J. K. Rowling. Jeżeli jednak z jakiegoś powodu nie możecie jej odwiedzić, to z ratunkiem nadciąga Wydawnictwo Media Rodzina! Aby zaprezentować niesamowity wernisaż szerokiej publice, na rynku pojawiła się książka „Harry Potter. Podróż przez historię Magii” i jest ona swoistym „koncentratem” londyńskiej wystawy. Na ponad 140 stronach znajdziecie ogromną ilość informacji, jednak autorzy odpuścili sobie umieszczanie tradycyjnego spisu treści, przez co książka przybiera nieco kształt albumu. Widoczny jest natomiast podział na części, a każda z nich to inny motyw przewodni.     BAZGROŁY, SZKICE I SĄD DUCHÓW Sporą część tytułu stanowią opisy pierwszych kroków Pani Rowling. Roi się tu od odręcznych szkiców i nabazgranych na brzegach notatek, sporządzonych jeszcze na etapie planowania historii. Zobaczysz zatem, jak każdy z bohaterów przedstawiał się na samym początku tej opowieści, od paskudnego wujostwa Harry’ego, przez poszczególne sceny z Puszkiem, na pierwszych planach zamku Hogwart kończąc. Przeczytasz też o tym, jak pierwotnie miało wyglądać przydzielanie uczniów do szkolnych domów i dlaczego Tiara Przydziału wygrała ostatecznie z Sądem Duchów.       OBRONA PRZED CIEMNYMI MOCAMI Ważna dla wielu fanów może być szczypta faktów o inspiracji i szczegółach życia w murach […]

Artykuł HARRY POTTER. PODRÓŻ PRZEZ HISTORIĘ MAGII pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

Z okazji dwudziestych urodzin „Chłopca, Który Przeżył”, British Library zorganizowało wystawę poświęconą magicznej twórczości J. K. Rowling. Jeżeli jednak z jakiegoś powodu nie możecie jej odwiedzić, to z ratunkiem nadciąga Wydawnictwo Media Rodzina! Aby zaprezentować niesamowity wernisaż szerokiej publice, na rynku pojawiła się książka „Harry Potter. Podróż przez historię Magii” i jest ona swoistym „koncentratem” londyńskiej wystawy.

Na ponad 140 stronach znajdziecie ogromną ilość informacji, jednak autorzy odpuścili sobie umieszczanie tradycyjnego spisu treści, przez co książka przybiera nieco kształt albumu. Widoczny jest natomiast podział na części, a każda z nich to inny motyw przewodni.

 


 

BAZGROŁY, SZKICE I SĄD DUCHÓW

Sporą część tytułu stanowią opisy pierwszych kroków Pani Rowling. Roi się tu od odręcznych szkiców i nabazgranych na brzegach notatek, sporządzonych jeszcze na etapie planowania historii. Zobaczysz zatem, jak każdy z bohaterów przedstawiał się na samym początku tej opowieści, od paskudnego wujostwa Harry’ego, przez poszczególne sceny z Puszkiem, na pierwszych planach zamku Hogwart kończąc. Przeczytasz też o tym, jak pierwotnie miało wyglądać przydzielanie uczniów do szkolnych domów i dlaczego Tiara Przydziału wygrała ostatecznie z Sądem Duchów.

 

 

 

OBRONA PRZED CIEMNYMI MOCAMI

Ważna dla wielu fanów może być szczypta faktów o inspiracji i szczegółach życia w murach Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Autorzy nie tylko rozpisują się o przedmiotach szkolnych, na które Harry i jego przyjaciele uczęszczali. Dowiesz się tu dokładnie o tym, jak to było z obroną przed czarną magią, ale i w jaki sposób ludzie radzili sobie ze złymi czarami w rzeczywistości. Mowa tu o faktycznych zaklęciach magicznych i rytuałach ochronnych, takich jak wypisywanie symboli przy drzwiach domu, czy noszenie przy sobie owoców jarzębiny dla odstraszenia złych mocy.

 

 

 

 

WITAMY W „MAGICZNEJ MENAŻERII”!

Jest tu także miejsce na niezwykłe, magiczne istoty, jakie Harry Potter spotkał na swojej drodze niezliczoną ilość razy. Feniks, bazyliszek czy górski troll to jeszcze nie wszystko. Opisy różnych ras czy jaj smoków to fachowa ekspertyza, jakiej nie powstydziłby się sam gajowy Hagrid!

 

 

 

 

PRAWDZIWA HISTORIA MAGII

„Podróż przez Historię Magii” to bez wątpienia wyprawa przez wyobraźnie J.K. Rowling i znajdziesz tu masę jej dawnych inspiracji. Muzą były dla niej wierzenia prastarych kultur, losy starożytnych czarownic i prawdziwa historia niezłomnego alchemika, Nicolasa Flamela. Dowiesz się tutaj, jak właściwie wróżyć z fusów, czym dawniej było dla ludzi lustro, do czego można by wykorzystać róg jednorożca i co to właściwie jest kamień filozoficzny.

 

 

 

 

KARTKI, BARWY I JIM KAY

Na samym końcu trzeba powiedzieć kilka słów o wydaniu nowej książki ze świata Harry’ego Pottera. Po raz kolejny zza sztalugi wyłania się Jim Kay i w tym miejscu należą mu się słowa uznania za cudowne, małe dzieła sztuki, dzięki którym dzieciństwo powraca z siłą pędzącego Ekspresu Londyn-Hogwart. Część ilustracji możesz już kojarzyć z ilustrowanych wersji trzech pierwszych książek cyklu, jednak ilustracje Kaya, tak bardzo zachowujące pierwotnego ducha przygód młodego czarodzieja są zawsze warte uwagi.

 

 

 

 

„Harry Potter. Podróż przez Historię Magii” to przede wszystkim album skierowany do niezłomnych miłośników tego niezwykłego miejsca, jakim jest bez wątpienia Hogwart. Mnogość informacji dotyczących powstawania książek i pomysłów na nie, ciekawostki, zdjęcia rękopisów autorki i przepiękne ilustracje – to powód by ten tytuł znalazł się na półce każdego „harropotterowego” fana!

Nie zastanawiaj się długo – usiądź wygodnie, trzymaj mocno swój bilet i daj się porwać tej opowieści jeszcze jeden raz…

 

Artykuł HARRY POTTER. PODRÓŻ PRZEZ HISTORIĘ MAGII pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2018/04/09/harry-potter-podroz-przez-historie-magii/feed/ 1 4658
LOOT CRATE – J.K. ROWLING’S WIZARDING WORLD http://rivski.pl/index.php/2018/03/22/loot-crate-j-k-rowlings-wizarding-world/ http://rivski.pl/index.php/2018/03/22/loot-crate-j-k-rowlings-wizarding-world/#respond Thu, 22 Mar 2018 18:20:03 +0000 http://rivski.pl/?p=4565   Jeżeli jak miliony innych mugoli oszaleliście na punkcie Harrego Pottera, a zaczarowanych bibelotów nigdy Wam dość, to zdecydowanie rozejrzyjcie się za niezwykłymi magicznymi gadżetami oferowanymi przez Loot Crate – J.K. Rowling’s Wizarding World! Loot Crate to paczka z, tzw. “kotem w worku”. Potencjalny nabywca odpowiednio wcześnie jest informowany o tematyce kolejnej skrzyneczki, tak by mógł rozważyć ewentualną atrakcyjność produktu, jednak skład zawartości pozostaje tajemnicą aż do momentu otrzymania rzeczonego pudełka. Pomysł na takie paczki – niespodzianki powstał w 2012 roku i od tego czasu Loot Crate rozwinął się niesamowicie. Obecnie prowadzi sprzedaż kilku różnych linii sięgając po znane elementy popkultury, anime, świat gier video czy znanych filmów i naszych ulubionych seriali. Jest to projekt od fanów dla fanów – twórcy współpracują z wieloma markami i starają się za każdym razem zaskakiwać zawartością swoich tajemnicznych pudeł. Wśród wielu tematów możecie znaleźć też serię poświęconą twórczości J.K. Rowling.     Zacznijmy jednak od początku. Kiedy rozpoczniemy już naszą przygodę w oficjalnym sklepie Loot Crate przyjdzie nam odpowiedzieć na kilka istotnych pytań, których nieszczędzi się żadnemu studentowi pierwszego roku w Hogwarcie. Pierwszym pytaniem elementarnym i najważniejszym jest to, jaki dom chcielibyśmy reprezentować, drugim – jakie rozmiary ubrań nosimy zazwyczaj. Zabieg ten nie wynika […]

Artykuł LOOT CRATE – J.K. ROWLING’S WIZARDING WORLD pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

Jeżeli jak miliony innych mugoli oszaleliście na punkcie Harrego Pottera, a zaczarowanych bibelotów nigdy Wam dość, to zdecydowanie rozejrzyjcie się za niezwykłymi magicznymi gadżetami oferowanymi przez Loot Crate – J.K. Rowling’s Wizarding World!

Loot Crate to paczka z, tzw. “kotem w worku”. Potencjalny nabywca odpowiednio wcześnie jest informowany o tematyce kolejnej skrzyneczki, tak by mógł rozważyć ewentualną atrakcyjność produktu, jednak skład zawartości pozostaje tajemnicą aż do momentu otrzymania rzeczonego pudełka. Pomysł na takie paczki – niespodzianki powstał w 2012 roku i od tego czasu Loot Crate rozwinął się niesamowicie. Obecnie prowadzi sprzedaż kilku różnych linii sięgając po znane elementy popkultury, anime, świat gier video czy znanych filmów i naszych ulubionych seriali. Jest to projekt od fanów dla fanów – twórcy współpracują z wieloma markami i starają się za każdym razem zaskakiwać zawartością swoich tajemnicznych pudeł. Wśród wielu tematów możecie znaleźć też serię poświęconą twórczości J.K. Rowling.

 

 

Zacznijmy jednak od początku.

Kiedy rozpoczniemy już naszą przygodę w oficjalnym sklepie Loot Crate przyjdzie nam odpowiedzieć na kilka istotnych pytań, których nieszczędzi się żadnemu studentowi pierwszego roku w Hogwarcie. Pierwszym pytaniem elementarnym i najważniejszym jest to, jaki dom chcielibyśmy reprezentować, drugim – jakie rozmiary ubrań nosimy zazwyczaj. Zabieg ten nie wynika z wścibstwa firmy, a ma zapewnić nam pełną satysfakcję z zamówionych produktów. Jak można się bowiem domyślić, część “lutkrejtowych” dobrodziejstw stanowią koszulki, szaliki i gadżety powiązane ze Szkołą Magii i Czarodziejstwa, więc kiedy już otrzymamy swoje pudełko znajdziemy tam emblematy naszego domu i ciuchy w naszym rozmiarze. Potem pozostaje już tylko prawidłowe zapisanie adresu do wysyłki. Jedno magiczne kliknięcie i sowa z naszą paczuszką wyrusza w świat. Szkoda tylko, że do “Kraju nad Wisłą” owe ptaszyska fruną nieco długo, ale o tym trochę później…

 

 

MAGICAL MUST-HAVES

„Whether you’re headed back to Hogwarts for a new school year full of adventure, or in need of organizing your desk at MACUSA, you’ll need to equip yourself with some essentials only found in the Wizarding World. Don’t worry, this crate has you covered!”

 

SECRETS OF THE WIZARDING WORLD

„Secret passages, objects with hidden purposes, people in disguise – things in the wizarding world aren’t always what they seem. From Hogwarts to MACUSA, this crate will explore and celebrate mysteries small and large!

 

 

 

 

 

Podsumowując moją krótką, acz nie zakończoną jeszcze przygodę z Loot Crate – jest naprawdę nieźle. Absolutnie magiczna pierwsza paczka przyćmiła mocno jednak drugą… tak czy owak radość była ogromna. Zawartość harropotterowych Loot Crate to unikaty, i nie znajdziecie podobnych nigdzie indziej. Fakt, że czasem można by oczekiwać czegoś innego, jednak w tym tkwi dziwny urok Loot Crate – ich nieprzewidywalność. Dlatego sprawdzajcie tematy kolejnych paczek na bieżąco i dobrze zastanówcie się czy Was interesują… i oczywiście liczcie się wcześniej z wizytą w Banku Gringotta.:)

 

 

GDZIE KUPIĆ:
J.K. Rowling’s Wizarding World Crate

CENA:
202 zł

DOSTAWA
W Polsce przesyłkę dostarcza Poczta Polska

CZAS:
Czas oczekiwania – do 25 dnia kolejnego miesiąca.
Jednakże w przypadku Polski należy brać pod uwagę opóźnienia, które wynikają z systemu pracy Poczty Polskiej.

INFORMACJE DODATKOWE:
Zakładając konto i dokonując pierwszego zakupu automatycznie zaczynamy subskrybować paczki – tzn. jeżeli chcecie regularnie dostawać zamówienie nie musicie robić nic więcej gdyż system będzie automatycznie pobierał pieniądze. Jeżeli interesuje Was tylko jednorazowy zakup, w momencie otrzymania numeru listu przewozowego zrezygnujcie z subskrypcji. Wszystkie informacje znajdziecie po zalogowaniu na swoim profilu Loot Crate.

Artykuł LOOT CRATE – J.K. ROWLING’S WIZARDING WORLD pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2018/03/22/loot-crate-j-k-rowlings-wizarding-world/feed/ 0 4565
DZIKI GON W PODANIACH I LITERATURZE http://rivski.pl/index.php/2018/03/21/dziki-gon-w-podaniach-i-literaturze/ http://rivski.pl/index.php/2018/03/21/dziki-gon-w-podaniach-i-literaturze/#comments Wed, 21 Mar 2018 15:14:39 +0000 http://rivski.pl/?p=4608   W podaniach licznych kultur znaleźć można niesamowite wzmianki o przekraczających cienką, eteryczną barierę duchowego świata zjawach, które zwiastują liczne nieszczęścia, a ich ciągnąca po nieboskłonie kawalkada sieje śmierć i strach pośród żywych. Mowa, oczywiście, o Dzikim Gonie – straszliwym korowodzie widmowych łowców, których sens i cel, są dla śmiertelnych niemożliwe do pojęcia. W dość ogólnym rozumieniu, Dziki Gon to demoniczny orszak złożony z widm pędzących po niebie. Upiory Gonu zdolne są do wielu bezeceństw i potworności. Kiedy pościg pojawia się na tle granatu nocy, znikają ludzie, jedni porwani siłą, inni oczarowani i zahipnotyzowani magicznym urokiem sami przystępują do pochodu. Ci którzy znikają, czasami powracają, odmienieni i zaskoczeni, bo niejednokrotnie od momentu ich zaginięcia do chwili powrotu zdążyło upłynąć kilka lub kilkaset lat. Gon traktowano także, jako zwiastun wszelakich katastrof – nadchodzących plag i wojen.     Za pierwowzór tego zjawiska uznaje się pochodzący z mitologii nordyckiej i germańskiej podniebny pochód walkirii, pędzących po dusze poległych wojowników, zabierających ich do Valhalli. Dawni mieszkańcy północy zjawisko zorzy polarnej przypisywali właśnie tym walecznym służkom Odyna, tłumacząc je jako błyski zbroi i bojowego rynsztunku. Z czasem jednak ten szlachetny obraz zatarł się i zmienił na bardziej złowieszczy. Wtedy też orszak walkirii przeistoczył się […]

Artykuł DZIKI GON W PODANIACH I LITERATURZE pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

W podaniach licznych kultur znaleźć można niesamowite wzmianki o przekraczających cienką, eteryczną barierę duchowego świata zjawach, które zwiastują liczne nieszczęścia, a ich ciągnąca po nieboskłonie kawalkada sieje śmierć i strach pośród żywych. Mowa, oczywiście, o Dzikim Gonie – straszliwym korowodzie widmowych łowców, których sens i cel, są dla śmiertelnych niemożliwe do pojęcia.

W dość ogólnym rozumieniu, Dziki Gon to demoniczny orszak złożony z widm pędzących po niebie. Upiory Gonu zdolne są do wielu bezeceństw i potworności. Kiedy pościg pojawia się na tle granatu nocy, znikają ludzie, jedni porwani siłą, inni oczarowani i zahipnotyzowani magicznym urokiem sami przystępują do pochodu. Ci którzy znikają, czasami powracają, odmienieni i zaskoczeni, bo niejednokrotnie od momentu ich zaginięcia do chwili powrotu zdążyło upłynąć kilka lub kilkaset lat. Gon traktowano także, jako zwiastun wszelakich katastrof – nadchodzących plag i wojen.

 

Peter Nicolai Arbo: Åsgårdsreien (1872)

 

Za pierwowzór tego zjawiska uznaje się pochodzący z mitologii nordyckiej i germańskiej podniebny pochód walkirii, pędzących po dusze poległych wojowników, zabierających ich do Valhalli. Dawni mieszkańcy północy zjawisko zorzy polarnej przypisywali właśnie tym walecznym służkom Odyna, tłumacząc je jako błyski zbroi i bojowego rynsztunku. Z czasem jednak ten szlachetny obraz zatarł się i zmienił na bardziej złowieszczy. Wtedy też orszak walkirii przeistoczył się w Dziki Gon (niem. Wilde Jagd). Patronką upiorów stała się bogini Holda, zwana też Huldrą, która była małżonką Wotana. W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednym powiązaniu ze złośliwym bogiem północy. Dzikim Gonem zwano dawniej postacie Hari lub Herilaz, czyli prowadzącymi wieczną tułaczkę wojowników o bardzo wilczej naturze.

 

 


Zależnie od obszaru, z którego konkretna wersja mitu pochodziła, ogólny kształt „dzikich łowów” wyglądał nieco inaczej. W podaniach niemieckich i łużyckich przyjmują one postać licznego orszaku demonów i półdemonów pędzących na kos przez ludzkie sadyby i stodoły. Kaszubowie nazywali ich farmazonami, demonami mającymi swe korzenie w duszach zmarłych, złych i nieuczciwych za życia. Słowianie natomiast przenieśli część rdzennego mitu skandynawsko-niemieckiego na własne elementy kulturowe. I tak powstał Dziki Łowca, jednooki leśny demon, daleki kuzyn Leszego i germańskiego Wodana, zamieszkujący tereny północno-zachodniej Wielkopolski, Warmii i Mazur. Stwór ów nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla ludzi, lecz niech się ma na baczeniu ten, który wejdzie mu w drogę. Bez słowa, galopuje wściekle przed siebie, pod osłoną nocy i w towarzystwie sfory dzikich psów.

W mitologii cymryjskiej również spotkać można Gon, pod postacią pocztu sług boga Gwynna ap Nudd. Anglosasi mają swojego łowcę, Herna, rogatego przywódcę orszaku tamtejszych elfów, „sidhe”. Na uwagę zasługuje fakt, iż pierwotnym wzorem dla Herna był Cernunnos, zwany inaczej Rogatym Bogiem, małżonek Wielkiej Bogini. Sławę ów rogacz, oprócz „głośnego mariażu” zawdzięcza także gościnnym występom u Williama Szekspira i w kilku legendach o wyczynach Robin Hooda.

 

Dziki Gon – gra Wiedźmin 3

 

Same aes sidhe dzielą się na trzy podtypy – sluagh sidhe, latające istoty, potrafiące dowolnie poliformować oraz dwa rodzaje sidhe, jedne mogące stąpać po ziemi jedynie w porze nocnej i ich kuzyni strzegący leśnych ostępów i mrocznych jezior Szkocji i Irlandii. Elfy te są pozostałością Ludu Boginii Danu (Tuatha Dé Danann), prastarej nacji, która w zamierzchłych czasach przegrała walkę ze śmiertelnikami. Przegranym narzucono twarde warunki – zesłano ich na wieczne wygnanie do podziemi, do pagórków i kurhanów licznie występujących w irlandzkim krajobrazie. W prozie Andrzeja Sapkowskiego Dziki Gon przyjmuje bardzo podobne kształty do tych z legendy o Hernie. Ostatecznie to mieszanka licznych archetypów połączonych z wiodącym wzorem irlandzkim.

Podróżując po licznych mitach i legendach o straszliwym „dzikim polowaniu” można zorientować się, jak znaczne są także różnice w okresie pojawiania się na nieboskłonie. Pan Andrzej Sapkowski w swoich „Zapiskach znalezionych w smoczej jaskinii” wskazuje, że Dziki Gon wyrusza w swój przerażający pościg w tzw., „surowe noce” – w okresie od wigilii Bożego Narodzenia do święta Trzech Króli. Wspomniani wcześniej Hari, „wędrujące wilki”, rozpoczynały swe stadne wybryki pomiędzy pierwszym dniem maja a świętem Smahain, czyli popularnym dzisiaj Halloween. Trudno wytypować dokładny okres Łowów, jednak pewnym jest, że zawsze ma on miejsce późną nocą.

 

 

Widoczny jest związek z bóstwami, obchodami i symbolami natury jakie przewijają się nieustannie przez wszelkie, liczne wersje tego niezwykłego mitu o posłańcach śmierci. Jednak ta historia zrobiła również sporą karierę w literaturze i szeroko pojętej popkulturze. Oprócz historii o wspomnianym wcześniej mistrzu Szekspirze i opowieści o Robin Hoodzie, do zbioru dodać trzeba jeszcze legendę o Królu Arturze i o wiele młodszą traktującą o najsławniejszym żeglarzu Jej Królewskiej Mości, Sir Francisie Drake’u. O Dzikim Gonie napisał słów parę Stanisław Wyspiański w „Weselu”… jest też i w „Potopie” Sienkiewicza wzmianka o tym dziwacznym zjawisku. Jednak choć Gon zwiastuje tam wojnę i „klęski nadzwyczajne”, to elfy i walkirie zastąpili krzyżaccy bracia zakonni. Dopełnieniem bogatego repertuaru są m.in. „Żołdak i zło świata” pióra M. Moorcocka, „The Wild Hunt” od J. Yolen, a na ostatnim, honorowym miejscu znajdują się opowieści o wiedźminie Geralcie.

 

 

 

Od zarania dziejów, z bajęd powtarzanych z pokolenia na pokolenie przez stare babki, do dnia dzisiejszego i zmyślnych, kolorowych gier komputerowych. Legenda o chwalebnym kondukcie Odyna, opowieści o dumnym, acz pokonanym Ludzie Danu, na krwiożerczych wilkach Wotana kończąc – długą drogę musiał pokonać Dziki Gon. Mity mieszały się i przenikały, wypowiadano je w różnych językach i w różnych miejscach świata. I tak się już jakoś porobiło, że dziś nikt już nie wie, jak było na samym tej historii początku i ile w tym wszystkim prawdy. Ale kto wie, czy następna blada i tajemnicza pełnia nie przyniesie ze sobą przerażającej „surowej nocy”? I ostatecznie, czy to co jawi się na nocnym niebie podczas wieczornych spacerów to na pewno klucz zbłąkanych w przestrzeni gęsi? Jak to jednak z legendami często bywa, nic nie jest w nich pewne…

 

 

Artykuł DZIKI GON W PODANIACH I LITERATURZE pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2018/03/21/dziki-gon-w-podaniach-i-literaturze/feed/ 1 4608
ONCE UPON A TIME – TARTA Z BORÓWKAMI http://rivski.pl/index.php/2017/06/14/once-upon-a-time-tarta-borowkami/ http://rivski.pl/index.php/2017/06/14/once-upon-a-time-tarta-borowkami/#comments Wed, 14 Jun 2017 17:50:23 +0000 http://rivski.pl/?p=4530   Wracamy do zaczarowanego świata baśni i legend, jaki przedstawia serial telewizyjny “Once Upon a Time”! Ten niesamowity zlepek klasycznych baśni ulokowanych w amerykańskiej popkulturze oferuje liczne kulinarne odkrycia. Tym razem klątwa Złej Królowej znów przeniosła nas do Zaczarowanego Lasu, dlatego postanowiliśmy odtworzyć dla Was apetyczny wypiek ofiarowany Złej Królowej z okazji jej urodzin. Nawet złowieszcza władczyni przyznała, że smakołyk jest faktycznie wyborny! Zachęceni pozytywną opinią Złej Królowej, postanowiliśmy zdradzić Wam recepturę na tę przepyszną tarte z borówkami. Możecie być spokojni – smakołyk jest już przetestowany przez naszą redakcję i nie jest toksyczny ani szkodliwy dla przeciętnego mieszkańca Zaczarowanego Lasu.               Składniki:       Ciasto: 400 g mąki pszennej 220 g schłodzonego masła 5 łyżek cukru ¼ łyżeczki soli 2 żółtka 2 łyżki zimnej wody          Nadzienie: 250 g serka mascarpone 250 g borówek 2 łyżki cukru pudru skórka otarta z połowy cytryny           Sposób przygotowania:   Mąkę przesiać do miski, dodać pokrojone zimne masło, sól oraz cukier. Zmiksować mikserem do momentu powstania drobnych okruchów ciasta, dodać żółtka i ponownie zmiksować.  Pod koniec dodać 2 łyżki zimnej wody, wyrobić jeszcze przez chwilę do powstania jednolitej masy, uformować kulę, […]

Artykuł ONCE UPON A TIME – TARTA Z BORÓWKAMI pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
 

Wracamy do zaczarowanego świata baśni i legend, jaki przedstawia serial telewizyjny “Once Upon a Time”! Ten niesamowity zlepek klasycznych baśni ulokowanych w amerykańskiej popkulturze oferuje liczne kulinarne odkrycia. Tym razem klątwa Złej Królowej znów przeniosła nas do Zaczarowanego Lasu, dlatego postanowiliśmy odtworzyć dla Was apetyczny wypiek ofiarowany Złej Królowej z okazji jej urodzin. Nawet złowieszcza władczyni przyznała, że smakołyk jest faktycznie wyborny! Zachęceni pozytywną opinią Złej Królowej, postanowiliśmy zdradzić Wam recepturę na tę przepyszną tarte z borówkami. Możecie być spokojni – smakołyk jest już przetestowany przez naszą redakcję i nie jest toksyczny ani szkodliwy dla przeciętnego mieszkańca Zaczarowanego Lasu.

 

 

 

 

      Składniki:

      Ciasto:

  • 400 g mąki pszennej
  • 220 g schłodzonego masła
  • 5 łyżek cukru
  • ¼ łyżeczki soli
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki zimnej wody

 

       Nadzienie:

  • 250 g serka mascarpone
  • 250 g borówek
  • 2 łyżki cukru pudru
  • skórka otarta z połowy cytryny

 


 

      Sposób przygotowania:

 

  1. Mąkę przesiać do miski, dodać pokrojone zimne masło, sól oraz cukier. Zmiksować mikserem do momentu powstania drobnych okruchów ciasta, dodać żółtka i ponownie zmiksować.  Pod koniec dodać 2 łyżki zimnej wody, wyrobić jeszcze przez chwilę do powstania jednolitej masy, uformować kulę, owinąć ją folią i włożyć do lodówki na godzinę.
  2. Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
  3. Ciasto rozwinąć z folii, 3/5 ciasta rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy na placek o średnicy nieco większej niż forma. Rozwałkowany placek ułożyć w formie, uformować brzegi i podziurkować widelcem.
  4. Spód podpiec przez 10 minut w rozgrzanym piekarniku.
  5. Mascarpone wymieszać ze startą skórką z połowy cytryny oraz cukrem pudrem.
  6. Wyjąć podpieczony spód, rozsmarować na nim mascarpone, rozłożyć równomiernie na masie umyte borówki.
  7. Pozostałą część ciasta rozwałkować i wykroić z nich paski. Ułożyć je na borówkach, przeplatając.
  8. Piec w piekarniku 30 minut do lekkiego zrumienienia ciasta (opcja góra-dół).
  9. Wyjąć z piekarnika i schłodzić.

 

Artykuł ONCE UPON A TIME – TARTA Z BORÓWKAMI pochodzi z serwisu Rivski.

]]>
http://rivski.pl/index.php/2017/06/14/once-upon-a-time-tarta-borowkami/feed/ 1 4530